AKTUALNOŚCI

Koncerty w Berlinie

Pamiętacie Różowych Rycerzy, naszych przyjaciół z chóru RosaCavaliere, którzy zaśpiewali z nami kiedyś koncert pod Wawelem? Tym razem to Berlińczycy zaprosili nas do siebie, a okazja była wyjątkowa: jubileusz 30-lecia istnienia i działalności chóru z niemieckiej stolicy!


Wprawdzie pandemia nieco pokrzyżowała nam plany i z trzydziestych urodzin zrobiły się trzydzieste drugie, ale z tym większą niecierpliwością czekały*liśmy na ten wyjazd oraz na dwa wspólne występy na deskach Pfefferberg Theater: 9 oraz 10 września.

Do Berlina pojechały*liśmy pociągiem i na pewno się domyślacie, co się dzieje, kiedy chór siedzi przez kilka godzin w jednym wagonie… Nie ma szans, żeby udało nam się powstrzymać przed śpiewaniem! Na szczęście wydawało się to nie przeszkadzać naszym współpasażer*kom – a może nawet trochę umiliło im długą podróż…?

Jeszcze w czwartkowy wieczór po dotarciu do Berlina pierwszy raz spotkały*liśmy się z naszymi gospodarzami, RosaCavaliere, czyli queerowym męskim chórem a cappella dyrygowanym przez Katrin Schüler-Springorum. Miejsce spotkania było nieprzypadkowe: wybór padł na indyjską restaurację zlokalizowaną tuż obok Nollendorfplatz w centrum tęczowej dzielnicy Schöneberg, gdzie akurat w ten sam weekend odbywał się coroczny fetyszowy festiwal Folsom.


Piątek był intensywnym dniem pierwszego koncertu: wczesnym popołudniem poznały*liśmy teatr w Pfefferbergu i rozgrzały*liśmy głosy podczas próby generalnej. Potem był czas na posiłek i zbieranie sił przed wieczorem… Emocje rosły, o 20.00 na scenę weszli RosaCavaliere! Zaprezentowali swoją nową muzyczną rewię Hurra, wir singen noch! („Hurra, jeszcze śpiewamy!”), zabawiając publiczność nie tylko piosenkami a cappella, ale również dopracowaną choreografią, zabawnymi strojami oraz rekwizytami. Występ dopełniała konferansjerka Coco Lorès, czyli jednej ze scenicznych wcieleń kabarecistki i aktorki Sigrid Grajek.


Po krótkiej przerwie scena należała do nas! Zaśpiewały*liśmy wybrane utwory z naszego polskojęzycznego repertuaru (których tłumaczenia publiczność mogła śledzić w wydrukowanych na tę okazję broszurkach) oraz – po raz pierwszy – kilka piosenek z nowego programu filmowo-musicalowego. Zabrzmiały i nasze krakofoniowe klasyki (jak Chóry Andrusa czy Seasons of Love), i spokojne, klimatyczne kołysanki (The Seal Lullaby i Summertime), i wyraziste utwory z mocnym przesłaniem (Pocałunek czy Kochana), i melodie skłaniające do refleksji (Dni, których nie znamy, Nie ma, nie ma ciebie), i hity znane z filmowych musicali (This is me). O nudzie nie było mowy!


Na bis przygotowały*liśmy dla berlińskiej publiczności szczególną niespodziankę: niemieckojęzyczną wersję Kręgu życia z Króla Lwa, czyli Der ewige Kreis. Na zakończenie zaśpiewały*liśmy też jubilatom Zum Geburtstag viel Glück, czyli Happy Birthday po niemiecku i przekazały*liśmy urodzinowy upominek z Krakowa. Finałem koncertu było wspólne wykonanie Marry me, które miało dwojaką symbolikę: z jednej strony przypomniało o tym, że w Polsce walka o równość małżeńską wciąż trwa, a z drugiej – dało wyraz tradycji pielęgnowania dobrych relacji niemiecko-polskich.


Sobota była powtórką z rozrywki, zmieniła się tylko kolejność: pierwsza wystąpiła Krakofonia. Na obu koncertach pięknie akompaniowała nam Maryna Tokarenko, a dyrygował oczywiście nasz niezastąpiony Lew Galaksy. Chyba rekordowa liczba osób członkowskich zaprezentowała swoje głosy w krótszych i dłuższych solówkach.

Do Krakowa wróciły*liśmy w niedzielę, a poziom zmęczenia nie ustępował w niczym poziomowi zadowolenia: wspaniale było zaśpiewać na berlińskiej scenie, przybliżyć tamtejszej publiczności bliskie nam utwory i świętować – nie tylko jubileusz RosaCavaliere, ale i przyjaźń łączącą tęczowe chóry ponad granicami!

Zdjęcia: Magdalena Nieżurawska